Dlaczego żywienie sianem i karmą nie jest idealne?

Na początku były króliki…

Moda na króliki jako zwierzęta domowe została zapoczątkowana w Wielkiej Brytanii w połowie XIX wieku, zaś charakteru globalnego nabierała przez cały XX wiek. Działo się to z różnym nasileniem, gównie w związku z konfliktami zbrojnymi, które w tym czasie szarpały świat i Europę. Wcześniej, poczynając od średniowiecza, a nawet jeszcze wcześniej, króliki używano do hodowli – wpierw na mięso, potem po wyselekcjonowaniu specyficznych ras na futra i skóry. Trwający setki lat proces hodowli królików promował 3 wartości. Łagodność, wielkość ciała, walory okrywy włosowej. Czynnik ekonomiczny dyktował zarówno kwestie utrzymania jak i żywienia. Po II wojnie światowej nastąpił olbrzymi wzrost produkcji królików, ze względu na krótki czas uzyskania surowca (skóry, mięso) oraz relatywnie niewielkie koszty.

Model żywienia królików domowych został od samego początku żywcem przeniesiony i zaimplementowany z rozwijających się hodowli komercyjnych. Liczne badania w aspekcie żywienia nastawione były na zwiększenie wydajności produkcji. Stosowano wówczas (między innymi) wysokoenergetyczne karmy typu mix, zawierające ziarna zbóż, rośliny strączkowe, okopowe, czasem warzywa oraz produkty uboczne innych gałęzi przemysłu spożywczego.

Powiązanie choroby stomatologicznej z dietą.

Pierwsze wzmianki o chorobach stomatologicznych domowych królików pojawiły się w literaturze weterynaryjnej w latach 60tych XX wieku. Spekulowano o genetycznym podłożu choroby, doradzano eliminację podejrzanych osobników z hodowli. Ale dopiero w latach 90tych postawiono twarde tezy łączące choroby zębów z niewłaściwym żywieniem.

Artykuł Frances Harcourt-Brown na temat wskazujący na powiązania choroby stomatologicznej z dietą z 1996 roku. Niestety wciąż aż za bardzo aktualny. 

Okazało się, że głównym powodem problemów stomatologicznych są zachwalane do tej pory karmy komercyjne. Ponad wszelką wątpliwość empirycznie potwierdzono, że karmy typu mix są szkodliwe, ingerując w procesy wzrostu zęba oraz twardość otaczającej ząb kości zębodołowej. Dzieje się to w wyniku wysokiego stężenia fosforu (który znajduje się w dużej ilości w ziarnie) i wtórnie obniżenia poziomu wapnia, którego wysoki poziom jest stale potrzebny by mineralizować rosnące zęby. Choroba znana była od dawna u ssaków i fachowo nosi miano wtórnej żywieniowej nadczynności przytarczyc. Udowodniono, że żywienie królików zbożami i warzywami (bogatymi w energię oraz fosfor, ubogimi we włókno oraz wapń) prowadzi do deformacji czaszki, przerostu zębów, ropni i wielu pierwotnych lub następczych chorób całego przewodu pokarmowego. Opisano zjawisko selektywnego żywienia (ang. selective feeding), polegające na wybieraniu z karmy produktów najsmaczniejszych i najbardziej kalorycznych, przez co niedobory pojawiały się szybko, a wraz z nimi rozwijała się choroba stomatologiczna. Batalia z firmami trwała 10 lat. W końcu na rynku pojawiły się karmy ekstrudowane, zaczęto większą wagę przywiązywać do peletów (inaczej granulatów), które uniemożliwiały królikom selektywne żywienie.

Nadmiar fosforu i niedobór wapnia są wręcz dewastujące dla szynszyli i koszatniczek, jednocześnie wciąż powszechne i to pomimo obecności „specjalistycznych” karm na rynku. Zaburzenia gospodarki wapniowo-fosforowej skutkują także chorobami układu wydalniczego, zwłaszcza u koszatniczek i świnek.

Skąd pojawiło się siano? Czyli 2 sposoby przeżuwania. 

Jednocześnie zaczęto zwracać uwagę na sposób pobierania pokarmu i pracy narządów żuciowych królika. Obserwowano ruch szczęk w akcie żucia, opisano jego fazy. Okazało się, że sposób zjadania grudek pokarmu (owoce, warzywa, karma, zboże) przypomina miażdżenie i jest inny, niż sposób zjadania długich i wąskich roślin (trawa, siano), który polega na rozcieraniu. W oparciu o to pojawiły się hipotezy o konieczności ścierania w specyficzny sposób stale rosnących zębów. Zaczęto postulować podawanie dużych ilości siana, celem wymuszenia rozcierania pokarmu i fizjologicznej pracy szczęk. Szybko siano stało podstawą żywienia, pojawiły się liczne firmy, które wraz z sianem zaczęły dostarczać suszone zioła, pędy i liście. Późniejsze obserwacje potwierdziły, że tak jak u królików, tak również u gryzoni istnieją dwa różne sposoby rozdrabniania pokarmu. Gryzienie (miażdżenie) i żucie (rozcieranie).

Ponad to udowodniono korelację między tempem wzrostu zębów, w zależności od abrazyjności (twardości zjadanej diety). Króliki i świnki morskie jedzące twarde pokarmy i szybciej ścierające zęby, wykazują również szybsze tempo przyrostu tkanki zębowej – zęby po prostu szybciej rosną w odpowiedzi na bardziej intensywne ścieranie, a wolniej jeśli pokarm jest bardziej miękki. Nie wiadomo, czy u szynszyli i koszatniczek również istnieje podobny mechanizm.

Artykuł opisujący powiązanie tempa wzrostu zębów z abrazyjnością zjadanych pokarmów. 

Era ekstrudatów i karm peletowanych. 

Mniej więcej od początku stulecia zagorzale zaczęto promować ekstrudaty oraz granulaty, realizując założenia chowu przemysłowego w żywieniu zwierząt domowych. Karmy, z założenia miały być uzupełnieniem dawki pokarmowej. 

Karmy ekstrudowane wyeliminowały najistotniejszą wadę ziaren, czyli wysoką zawartość fosforu, choć nie są pozbawione wad. Po pierwsze nie są „twarde”, wbrew niektórym opiniom i nie pomagają ścierać zębów, nawet pomimo dodatków drobno pociętych włókien roślinnych. Niestety sporo karm posiada taki wkład, co może w pewnych sytuacjach działać negatywnie. Zwłaszcza jeśli u zwierzęcia rozwija się choroba periodontyczna. Wtedy takie słomki dodawane do ekstrudatów wciskają się między zęby, albo w kieszenie dziąsłowe nasilając zapalenie i miejscowy dyskomfort, a w końcu ból. Ekstrudaty także są kaloryczne i sycące. Szybko nasiąkają śliną i sokami trawiennymi i wypełniają żołądek powodując uczucie sytości, zmniejszając apetyt na inne – dużo potrzebniejsze pokarmy. 

Granulaty są w teorii najmniej przetworzone. Uniemożliwiają selektywne pobieranie pokarmu, nie prowadzą do niedoborów. Natomiast w większości, znów wbrew obiegowej opinii, także nie są twarde i nie stymulują fizjologicznego ścierania zębów. Szybko rozpadają się pod wpływem płynów pokarmowych i już na etapie jamy ustnej nie wymagają specjalnego przeżuwania. Pelet jest mniej sycący, z uwagi na znacznie mniejszą chłonność wody, choć karmy z tej grupy także bywają kaloryczne.

Siano + karma kontra realia. Czyli co widać w sklepach i gabinecie weterynaryjnym.  

Taka sytuacja trwa przez ostatnie 20 lat. Oparty na sianie model żywienia królików i roślinożernych gryzoni uważany jest za najlepszy sposób na utrzymanie zwierzęcia w szeroko pojętym zdrowiu i dobrej kondycji. I przez to szeroko promowany zarówno w literaturze fachowej jak i laickiej.

Rynek z kolei wygląda różnie. Półki sklepowe pełne są kolorowych pudełek z wizerunkiem szczęśliwych zwierzątek. Producenci oklejają swoje produkty metkami, które informują nabywcę, że karma wpływa na ścieranie zębów, zdrowe i łatwo-rozczesujące się futerko, równowagę jelitową, niwelowanie zapachów moczu i kału, że karma jest kompletna i zbilansowana. Wiele posiada znaczek „VET APPROVED” (lub ekwiwalentny), choć zupełnie nie wiadomo co to znaczny i kto imiennie za taką analizą stoi. A ma to takie samo przełożenie, jak niepraktykujący lekarz medycyny występujący w reklamie najlepszego na rynku syropu na kaszel lub kolejnej postaci bioaktywnego magnezu.

Półka w sklepie zoo zastawiona karmą w typie mix

Analiza składu karm dla królików domowych z grubsza nie zmieniła się i wciąż mocno przypomina receptury dla zwierząt z hodowli komercyjnych. Co gorsza, karmy dla gryzoni również budowane są w oparciu o dane królicze, co może zupełnie mijać się z realnymi potrzebami zwierząt. W zależności od sklepu asortyment siana potrafi być różny. Od starego i pożółkłego, poprzez wysokiej jakości pełnowartościowy produkt, do zupełnej sieczki. Producenci siana celem zwiększenia atrakcyjności swojego produktu stosują dodatki owoców, warzyw, czy kwiatów, które przyciągają wzrok kupujących i zęby królików. Obfitość smakołyków, dropsów, warzyw i suszonych owoców zapętla żywienie królików w czasie i przypomina ponownie selektywnie żywienie, opisywane pod koniec ubiegłego wieku.

Hipoteza: Siano szkodzi i może prowadzić do choroby stomatologicznej (króliki i świnki).

W rezultacie, czy może na dokładkę chaosu informacyjnego coraz częściej podnoszą się głosy, że model żywienia oparty na sianie nie jest wcale taki dobry. Ani dla królików, ani świnek morskich, ani szynszyli.

Najnowsze prace sugerują, że przeżuwanie siana, zwłaszcza twardego, suchego i o grubych łodygach, może wymagać od zwierzęcia zwiększonej i wydłużonej pracy podczas żucia. Mięsień poddany stymulacji rozrasta się i staje się silniejszy. Poprzez zwiększenie sił nacisku działających na zęby, może po jakimś czasie dochodzić do ich uszkadzania. Nacisk zęba na ząb w trakcie gryzienia, powoduje wzajemne wciskanie się ich w głąb zębodołów, prowadząc do uszkodzenia komórek germinalnych i zaburzając następcze tworzenie tkanki zębowej. Ząb staje się słabszy, co z powodu dalszej negatywnej stymulacji może prowadzić do jego pękania i infekcji. Te same siły mogą powodować rozsuwanie się zębów względem siebie, lub ich wychylanie względem fizjologicznej linii zgryzu. Uszkodzeniu ulega przyczep dziąsła do zęba i w efekcie rozwija się choroba periodontyczna, stan zapalny, nawet ropień. Zęby królików mogą pękać podłużnie. U świnek morskich formują się makrodonty, czyli tak zwane zęby olbrzymie.

Przykład wczesnych zmian stomatologicznych mogących wynikać z karmienia sianem. Pęknięcie podłużne zęba u królika oraz ząb olbrzymi na wczesnym etapie rozwoju. 

Osłabiony, uszkodzony ząb boli, zwierzę oszczędza z tego powodu całą stronę uzębienia, zęby stale rosną, ale nie są prawidłowo ścierane, powstaje wada zgryzu. Dość charakterystyczna, bo dotycząca wyłącznie zębów po jednej stronie, przy niezmienionej stronie przeciwnej. A tacy pacjenci – z jedną stroną uzębienia patologiczną, zaś drugą zupełnie zdrową – opisywani byli już od dawna, więc zjawisko nowe nie jest. To wszystko hipotezy próbujące tłumaczyć chronologicznie rozwój chorób. Ale hipotezy mocno zasadne, bo u królików z dietą opartą na sianie występują praktycznie 3 dość specyficzne schorzenia zębów, które w innych grupach zwierząt zdarzają się zdecydowanie rzadziej. Co więcej, z racji skrócenia głowy i nieco innej z tego powodu fizyki żucia i rozkładania się wzajemnych sił nacisku, negatywne konsekwencje opartej na sianie diety, szybciej pojawiają się u królików karzełków oraz osobników brachycefalicznych (czyli krótkoczaszkowych). Niektórzy zaliczają do grupy ryzyka także baranki. A przecież mówi się o ścisłym rygorze żywieniowym dla tych ras królików, właśnie z uwagi na predyspozycje do choroby stomatologicznej. U świnek mamy wspomniane już zęby olbrzymie oraz ropnie odontogenne powstające przede wszystkim (ponad 75% wszystkich przypadków) w 2 typowych miejscach. Tu również przyczyn upatruje się w zbyt twardej diecie.

Na drugim miejscu znajduje się układ wydalniczy. Relatywnie niską zawartością wody w diecie części pacjentów tłumaczy się skłonność do występowania mineralizacji w nerkach (zwłaszcza u świnek) oraz kamicy moczowej (u świnek i królików). Są to schorzenia niezwykle częste i powszechne. Żywienie oparte na sianie nie jest bynajmniej główną przyczyną, ale szeroko pojętym czynnikiem  predysponującym. Zwierzęta żywione suchą dietą przyswajają zdecydowanie mniej wody. Można oczywiście podnosić, trochę sztucznie, spożycie płynów oferując dużo wodnistych warzyw (ogórek, melon, arbuz), ale z obserwacji wynika, że takie działania nie są efektywne. Zarówno króliki jak i świnki morskie powinny często jeść, często wydalać niestrawione resztki oraz często oddawać mocz, gdyż z założenia dieta tych zwierząt w 80 – 90% składa się z wody. 

Klinicznie pacjentów objawiających choroby zębów, pomimo „prawidłowego żywienia” przybywa. Zapewne częściowo z powodu poprawy możliwości diagnostycznych odkrywane są nowe postaci choroby stomatologicznej i to znacznie wcześniej niż niegdyś. Nie są to przypadki jednostkowe i coraz wyraźniej zaznacza się pewna prawidłowość. A zatem, króliki lub świnki żywione sianem, z dodatkiem granulatów oraz zieleniny także znajdują się w grupie ryzyka wystąpienia choroby stomatologicznej, wymagającej nierzadko leczenia operacyjnego. Za wcześnie na obiektywną statystykę, choć szacunkowo, według moich własnych danych, około 10 – 30% królików i świnek morskich żywionych zgodnie z obecnie uznanym modelem żywienia rozwinie zmiany stomatologiczne, wymagające przynajmniej regularnych wizyt w klinice.

Szynszyle i koszatniczki

Z szynszylami i koszatniczkami jest trochę inaczej. Jak zostało wspomniane, głównym klinicznie problemem tych gryzoni wydają się być niedobory żywieniowe, które przypominają wczesne problemy królików wynikające z żywienia karmami zbożowymi typu mousli. Królicza choroba manifestowała się jednak wyraźniej, głównie ropniami, ślinieniem, nieprzyjemnym zapachem futra i chudnięciem z powodu zaburzeń pobierania pokarmu. Szynszyle i koszatniczki długo, zdecydowanie za długo, nie zdradzają objawów choroby zębów. A kiedy już zaczną stan ich stan nierzadko jest opłakany. U tych zwierząt nie rosną pokaźne ropnie, nawet ślinienie nie jest wcale częste.

Przerosty wsteczne zębów żuchwy widoczne nawet przez skórę u bezobjawowej koszatniczki

W związku z tym uboga, atawistyczna dieta dla tych gryzoni ma dużo więcej sensu. Tutaj, model siano + woda zdaje się sprawdzać lepiej. Nie do końca wiadomo dlaczego tak jest. Te gatunki nie były nigdy przedmiotem tak dogłębnych badań dietetycznych jak króliki komercyjne. Informacje na ich temat są często anegdotyczne i niepotwierdzone na szeroką skalę. Nie są ujednolicone. Wiadomo, że budowa czaszki oraz długość zębów u szynszyli dzikich w porównaniu z domowymi różnią się, co może tłumaczyć wysoką podatność na choroby stomatologiczne.

Karmy komercyjne nie są u tych zwierząt wskazane. Prawdopodobnie z powodu niewłaściwego stosunku wapnia do fosforu. I choć to póki co jedynie kolejna hipoteza, być może aktualnie najpopularniejsze karmy dla szynszyli i koszatniczek napędzają zjawisko „selective feeding”, któremu miały zapobiegać. Z powodu walorów smakowych i wysokiego ładunku energetycznego zwierzę pobiera karmę w pierwszej kolejności, odstępując od zjadania bardziej wartościowych pokarmów. To samo tyczy się wszelkich dodatków do diety, w postaci warzyw, owoców, orzechów, smakołyków, ziaren, pyłków, nasion. Niestety w rozmowach z Opiekunami nauczyłem się, że bardzo niewiele osób rozumie co znaczy 1 raz dziennie. Bo albo każdy z 4 domowników mnoży 1 raz dziennie przez cztery, albo nieodświeżone minimum co 6 miesięcy zalecenie umiaru blednie i zaciera się w szarej codzienności.